Feralna usterka, czyli oszust, który nie był oszustem

Klient 10 stycznia 2010 roku dokonał zakupu aparatu fotograficznego na aukcji Allegro. Sprzedawcą była firma, a forma sprzedaży to „Kup Teraz”. Po otrzymaniu sprzętu 13 stycznia klient stwierdził, że jest on wadliwy – nie działał ekran LCD. Poinformował o tym sprzedawcę. Ten wyraził zdziwienie i stwierdził, że testował sprzęt przed wysłaniem. Poprosił o odesłanie go.

14 stycznia klient odesłał aparat. Sprzedawca otrzymał go następnego dnia i poinformował, że sprzęt działa poprawnie. Na dowód przysłał zdjęcia z działającym aparatem, zawierające kartkę z datą. Aparat ponownie trafił do klienta (20 stycznia), jednak nadal nie działał. Zaniepokojony sytuacją postanowił wykorzystać możliwość rezygnacji z zakupu dokonanego przez internet. Wysłał sprzedawcy maila z deklaracją rezygnacji, to samo wysłał listem poleconym na piśmie oraz załączył do paczki z odsyłanym sprzętem.

Sprzedawca po otrzymaniu aparatu nie zwrócił mu pieniędzy. Nie kontaktował się z klientem, który w zaistniałej sytuacji zwrócił się do Allegro o mediację. Opisał przypadek przez Centrum Sporów i otrzymał zdawkową odpowiedź sprzedawcy, który zadeklarował, iż „Po powrocie sprzętu z serwisu sprawa zostanie rozwiązania”. Sprzedawca przekroczył wyznaczony prawem termin zwrotu pieniędzy po rezygnacji przez klienta, klient zwrócił się więc ze sprawą na policję. Tam jednak odmówiono mu wszczęcia postepowania z urzędu. Uzasadniono to tym, iż minęło za mało czasu i w chwili obecnej sprawa nie nosi znamion przestępstwa. Wyjaśniono mu, że może wystąpić z powództwem cywilnym.

Klient skontaktował się z prawnikiem i ten zdecydował, że w pierwszej kolejności wyślą do sprzedawcy oficjalne wezwanie do zapłaty. Zanim to nastąpiło, sprzedawca skontaktował się z klientem, przeprosił go za problemy i zwrócił mu zapłaconą kwotę, powiększoną o wszystkie dodatkowe koszty związane z odsyłaniem aparatu. Sytuację wyjaśnił tym, iż okazało się, że sprzęt miał ukrytą usterkę – ekran LCD był wadliwie podłączony i w niektórych sytuacjach nie działał.

Klient odzyskał swoje pieniądze.

ANALIZA:

Sprawa skończyła się tylko nerwami. Klient odzyskał wszystkie wydane pieniądze, transakcja została cofnięta. Jego postępowanie można uznać za zbyt nerwowe, chociaż z drugiej strony nieporozumienie rzeczywiście doprowadziło do sytuacji, która zaczynała wyglądać na zwykłe oszustwo.

Na mocy 3 paragrafu z artykułu 2 Ustawy z dnia 2 marca 2000 roku o ochronie niekŧórych praw konsumentów oraz o odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną przez produkt niebezpieczny, klient ma prawo odstąpić od zakupu w ciągu 10 dni od otrzymania przesyłki. Nie musi podawać przyczyn rezygnacji.

W opisanej tutaj sytuacji bardziej oczywistą drogą postępowania byłaby reklamacja. Jednak klient nie chciał z niej skorzystać, ponieważ sprzedawca wcześniej poinformował go, iż jest to ostatnia sztuka towaru, jaką posiada. Klient obawiał się więc, że taka procedura będzie się bardzo przedłużała i długo nie otrzyma towaru ani pieniędzy. Zdecydował się więc na rezygnację z zakupu.

Sprzedawca z kolei dwukrotnie odbierając działający sprzęt nabrał podejrzeń, że klient jest oszustem. Sprawa była więc nieporozumienie wynikłym z feralnej usterki. Wina za taki rozwój sytuacji leży głównie po stronie sprzedawcy, ponieważ niedostatecznie zadbał o kontakt z klientem i ten poczuł się zagrożony – stwierdził, iż padł ofiarą oszustwa.

Z drugiej strony kupujący, gdyby zachował więcej spokoju (chociażby dzięki świadomości, że jego interesy są zabezpieczone prawem dotyczącym reklamacji), mógłby uniknąć niepotrzebnych nerwów, a sprawa i tak by się rozwiązała.

Tagi: ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.