Jednak nie będzie podatku od smartfona?
O tzw. podatku od smartfonów, czyli opłacie reprograficznej, mówi się od kilku lat. Temat wraca regularnie, a komentatorzy straszą konsumentów, że spowoduje to odczuwalny wzrost cen urządzeń elektronicznych. Jednak według najnowszych informacji podatek co prawda ma wejść, jednak nie będzie do niego pasowała potoczna nazwa, ponieważ akurat smartfonów nie obejmie. W takim razie na co zostanie nałożona opłata reprograficzna, w jakiej wysokości i w ogóle co oznacza to nowe obciążenie? Na te pytania odpowiadamy w poniższym artykule!
Gwoli ścisłości – opłata reprograficzna już funkcjonuje w Polsce. W Europie jest stosowana powszechnie, mniej więcej w takim kształcie, jaki jest forsowany obecnie (czyli nakłada się ją na urządzenia elektroniczne dające dostęp do treści multimedialnych). Jednak w naszym kraju jej forma jest przestarzała, ponieważ nakłada się ją na płyty CD, DVD, kserokopiarki, skanery, faksy, magnetowidy oraz kasety VHS. Widać więc, że jest to prawo z poprzedniej epoki. Rząd chce je zaktualizować tak, aby było adekwatne do obecnie użytkowanych technologii.
Aktualizacja przepisów dotyczących opłaty reprograficznej ma się odbyć w ramach nowelizacji ustawy o artystach zawodowych. Rząd zakończył już konsultacje projektu, jest więc spora szansa, iż nowe prawo zostanie przyjęte w zaproponowanym kształcie. Wysokość daniny będzie się mieściła w przedziale 1-4% od ceny brutto objętych nią produktów. Uiszczana będzie przez producentów i importerów w trybie kwartalnym. Część tak zgromadzonych środków trafi do Funduszu Wsparcia Artystów Zawodowych.
Ten Fundusz jest jednym z dyskusyjnych elementów zmian w przepisach. Chodzi o definicję “artysty”. W świetle obowiązującego prawa miano to obejmuje grupę 89 zawodów, z których wykluczeni są dziennikarze i publicyści. Ich włączenie postulowały Izba Wydawców Prasy oraz Stowarzyszenie Dziennikarzy i Wydawców Repropo, argumentując to tym, że przedstawiciele tych zawodów coraz częściej pracują jako freelancerzy i nie są związani umową o pracę z jednym podmiotem. Za to odwrotna sytuacja zachodzi w przypadku niektórych zawodów zaliczonych do grupy artystów, np. graficy komputerowi w wielu przypadkach po prostu pracują na etacie, mimo to znajdą się pod opieką Funduszu Wsparcia Artystów Zawodowych.
Ministerstwo Kultury ocenia, że zaktualizowana danina pozwoli zebrać 565 milionów złotych rocznie, z czego 255 milionów dostarczy sprzedaż importowanych komputerów i tabletów (objętych stawką 2,5%), a niemal 250 milionów sprzedaż nośników pamięci (objętych stawką 4%). Do Funduszu Wsparcia Artystów ma trafić 49% przychodów z podatku (30% w przypadku daniny od czystych nośników, kserokopiarek, skanerów i drukarek), 11,5% otrzymają organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi i pokrewnymi artystów wykonawców, również 11,5% producenci fonogramów i wideogramów, a 5% wydawcy.
Oprócz znaczenia fiskalnego oraz szansy na dodatkowe wsparcie dla twórców, opłata reprograficzna ma też znaczenie w kontekście cen urządzeń elektronicznych. Tutaj nie ma się co łudzić – spowoduje ona, że tablety i komputery będą droższe. Prawdopodobnie wpływ daniny będzie dokładnie taki, ile ona wynosi, czyli w przypadku tych typów urządzeń będzie to +2,5% od ceny brutto. Biorąc pod uwagę to, że elektronika i tak drożeje, ponieważ nie mijają problemy z podażą komponentów niezbędnych do budowy urządzeń elektronicznych, będzie naprawdę drogo. Tym bardziej, że inflacja wciąż szaleje i ceny i tak idą w górę. Czy spowoduje to załamanie popytu? Raczej wątpliwe, z tego względu, że taki sprzęt stał się już czymś koniecznym i nieodzownym w codziennym życiu – służy nie tylko rozrywce, ale też pracy. Dlatego wątpliwe, aby ktokolwiek zrezygnował z zakupu komputera ze względu na cenę. Raczej jego zakup odbędzie się kosztem innych potrzeb, np. jedzenia poza domem czy kupowania nowej odzieży. Miejmy jednak nadzieję, że producenci i importerzy urządzeń elektronicznych znajdą rozwiązanie na minimalizowanie wzrostu cen.