Dyrektywa Omnibus i jej działanie w praktyce

Młoda kobieta z torbą z napisem "SALE" stoi przed witryną sklepową, na której jest napis "SALE 50%"

Dyrektywa Omnibus weszła w życie od początku stycznia nakładając na sklepy obowiązek informowania klientów o najniższej cenie produktu z ostatnich 30 dni. Po zaledwie kilkunastu dniach okazało się jednak, że w przepisach są luki prawne, które nowe obowiązki pozwalają obejść. W związku z tym już pojawiły się pierwsze skargi a Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) zapowiada wspólne interwencje z Inspekcją Handlową.

Nowe przepisy miały dać kres fikcyjnym promocjom

Dyrektywa Omnibus wprowadziła obowiązek informowania o najniższej cenie produktu z ostatnich 30 dni poprzez umieszczanie tej ceny obok aktualnie obowiązującej. Nierzadko zdarzało się bowiem, że sprzedawcy przed obniżeniem ceny, najpierw celowo ją zawyżali. Ważną informację stanowi fakt, że zmiany te dotyczą zarówno sklepów internetowych, jak i stacjonarnych. Jednak niemal od samego początku obowiązania zmian słychać głosy, iż nie wszyscy przedsiębiorcy się do nich stosują.

Przedsiębiorcy już znaleźli luki prawne

Okazuje się, że niektórzy już znaleźli luki, które pozwalają im obejść nowe przepisy. Nie ma bowiem np. obowiązku podawania najniższej ceny z ostatniego miesiąca przed obniżką, jeżeli nie jest ogłoszona wyprzedaż czy promocja. Nowe przepisy nie dotyczą również zniżek wynikających z programów lojalnościowych czy spersonalizowanych obniżek (np. z okazji urodzin), o ile nie są adresowane do ogółu lub większej grupy konsumentów. Dla przykładu „akcja specjalna” pozwala nowe przepisy obejść. Ponadto, zasady Dyrektywy Omnibus nie obejmują promocji innych niż proste, tj. nie stosuje się ich, jeżeli wprowadzone promocje są warunkowe, np. „drugi produkt 50% przy zakupie 2 sztuk”, itp. Przepisy dyrektywy nie mają zastosowania również w przypadku produktów, których termin przydatności do spożycia jest krótszy niż 30 dni, zatem przy cenach żywności szybko psującej się najprawdopodobniej też niespecjalnych etykietek.

Za łamanie przepisów będą kary

UOKiK zapewnia, że sam monitoruje rynek i już zapowiedział, że wspólnie z Inspekcją Handlową będzie przyglądać się przedsiębiorcom, czy stosują się do nowych przepisów i ostrzegł, że za brak ich przestrzegania będą kary. Niektóre sklepy informują, że nie zdążyły jeszcze dostosować cen do dyrektywy, inne podają, że nigdy nie stosowały nieuczciwych praktyk z promocjami i przekreślana cena jest najniższą z ostatnich 30 dni. W niektórych sklepach nie ma nowych etykiet, głównie dlatego, że przecen nie ma w ogóle. Tak czy inaczej przedsiębiorcy powinni zacząć dostosowywać etykietki z cenami i promocjami do obowiązujących przepisów ponieważ kary finansowe nie będą niskie. Za naruszenia ustawy, jak np. za brak numeru kontaktowego, Inspekcja Handlowa ma prawo nałożyć nawet 20 tys. zł kary, a gdy przedsiębiorca będzie dalej łamał prawo w ciągu roku od pierwszego przewinienia, kara ta może wzrosnąć do 40 tys. zł. Jeżeli natomiast UOKiK stwierdzi, iż dany przedsiębiorca stosuje nieuczciwe praktyki rynkowe, kara może sięgnąć nawet 10% rocznych obrotów firmy.

Tagi: , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.